🐟 Recenzja Filmu Dzieci Z Dworca Zoo

Opis serialu. Serial inspirowany kultową książką Christiane F. będącą zapisem wydarzeń z jej życia. Historia przedstawia zagubionych nastolatków, którzy borykają się z problemami i szukają swojego miejsca w świecie. Christiane, Stella, Babsi, Axel, Michi i Benno poznają się podczas undergroundowych imprez w pełnych narkotyków My, dzieci z dworca relacja piętnastoletniej narkomanki z Berlina F. /przełożył/ Ryszard TurczynWydawnictwo Iskry, Warszawa 1987 Niniejsza książka podejmuje bardzo istotną problematykę dotyczącą zjawiska narkomanii, stąd też jej przesłanie pomimo upływu lat pozostaje nadal aktualne. Z tego też względu książka warta jest polecenia, szczególnie młodym ludziom, gdyż to oni najczęściej stają się ofiarami tego zgubnego uzależnienia. Tym bardziej, że książka opiera się na faktach, zawiera rzeczywiste opisy osób i zdarzeń, które miały miejsce w latach siedemdziesiątych minionego stulecia w Berlinie Zachodnim. Główną bohaterką jest – tudzież autorką książki – jest Christiane, którą poznajemy w wieku sześciu lat, w trudnym dla niej momencie przeprowadzki z wioski do wielkiego miasta, Berlina. Christiane opowiada po kolei swoje życiowe perypetie, które są nie tyle interesujące, co momentami wręcz dramatyczne. Stajemy się świadkami wydarzeń, które nikomu nie mogą pozostać obojętne, bo rzecz w tym, że od początku do końca ich uczestniczką jest dziewczynka – dziecko …. Życie w wielkim mieście okazało się początkiem trudnej drogi dla naszej bohaterki; w niedługim czasie, z powodu przemocy ze strony jej ojca, musiała wraz z matką i siostrą wyprowadzić się z domu. Ich mama zdecydowała się na rozwód, chcąc oszczędzić sobie i córkom dalszych upokorzeń ze strony ich ojca. W nowym mieszkaniu, oprócz matki i córek, zamieszkał jeszcze przyjaciel mamy – Klaus. Po jakimś czasie siostra Christiane wyprowadziła się jednak do ojca, i od tej pory nasza bohaterka została sama – matka by la zbyt zajęta sprawami rozwodowymi i swoim przyjacielem. Dużym stresem okazało się dla Christiane wejście w środowisko niwej szkoły, tym bardziej, że spóźniła się dwa tygodnie, ponieważ była z ojcem na wakacjach w Hiszpanii. Bardzo trudno było jej się zaaklimatyzować w klasie, gdzie w zasadzie wszyscy już w jakiś sposób się zintegrowali. Jej uwagę przykuła Kessie – dziewczyna, która była najbardziej popularna. Christiane zapragnęła, aby Kessi zainteresowała się nią, i to się jej udało, i choć dziewczyna o tym nie wiedziała, to od tej pory rozpoczął się dla niej bardzo trudny okres w życiu. Kessi bowiem, nie tylko sama była narkomanką, ale obracała się w środowisku narkomanów, w które wciągnęła także Christiane. Nasza bohaterka w wieku dwunastu lat paliła haszysz, a wieku trzynastu sięgnęła po heroinę. Ponadto związała się z chłopakiem – Detlefem – także narkomanem. Teraz już razem wirowali w świecie narkotycznych imaginacji, brnąc coraz dalej, i dalej… Ich znajomi, przyjaciele, również ćpali – cały świat, całe życie Christiane kręcił się od tej pory wokół narkotyków. Pieniądze zarabiali w różny sposób, najczęściej upokarzający – Detlef uprawiał seks homoseksualny, a Christiane oralny. Nic ich nie powstrzymywało od narkotyków, nawet śmierć młodziutkich przyjaciół… Ta równia była równią pochyła, skierowaną tylko w dół. Nie wiadomo, jak skończyłaby się historia Christiane, gdyby nie pomoc jej rodziców, którzy wreszcie się obudzili, i dostrzegli problem. Choć to wcześniej mama zorientowała się, że jej córka jest narkomanką, i to głównie dzięki niej nasza bohaterka wyszła z nałogu. Zamieszkała u swojej ciotki w Hamburgu, odseparowana od grona znajomych narkomanów i zaczęła żyć bez prochów, bez heroiny. Koszmar swojego życia opowiedziała dokładnie w swojej książce, która powinna w moim przekonaniu stać się lekturą obowiązkową dla młodzieży, ale także dla ich rodziców – jako przestroga przed pozostawieniem w osamotnieniu, przed ucieczką, przed zamykaniem si e w sobie, w kręgu własnych spraw, wreszcie przed brakiem zainteresowania ludźmi, szczególnie tymi bliskimi… (Weronika) "My, dzieci z dworca ZOO" to przerażająca opowieść o losach nastoletniej Niemki - Christiane F. Stanowi pisemną relację o zdarzeniach, które miały miejsce w latach siedemdziesiątych w Berlinie. Jej fragmenty publikowano na łamach niemieckiego czasopisma "Stern", z czasem doczekała się wydania książkowego.

27 listopada 2013 My, dzieci z dworca Zoo, Kai Hermann, Horst Rieck, reż. i adaptacja: Giovanny Castellanos, Teatr Kamienica Kto nie czytał książki lub nie widział filmu My, dzieci z dworca Zoo, ma okazję zobaczyć spektakl. Teatr Kamienica pokusił się o wystawienie tej pozycji na swoich deskach. Ma edukować, ostrzegać i uświadamiać młodzieć. Czy teatr to właściwe do tego miejsce? My, dzieci z dworca Zoo porusza ciężkie i ważne społecznie tematy. Alkohol, narkotyki, sex. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że dotyczą one nastoletnich dzieci. Dokładnie pamiętam film, który bardzo mną poruszył. Pewnie dlatego, że widziałam go jakieś 10 lat temu i byłam za młoda, żeby go zobaczyć. Byłam typem wzorowego dziecka, któremu nawet przez myśl nie przeszłoby nic, co w filmie się wydarzyło. Wtedy drastyczne sceny i problemy wydawały mi się nierealne, tym bardziej aby mogły wydarzyć się w Polsce. Od tamtego czasu sporo wody upłynęło, a zachowanie polskiej młodzieży znacznie zbliżyło się do wzorców sąsiadów zza zachodniej granicy. To, co kiedyś wydawało się odległe, teraz przeraża swoją skalą. Temat aktualny i warty poruszenia. Nie jestem jednak przekonana, czy taka edukacja na deskach teatru ma samym spektaklu można dużo powiedzieć. Po pierwsze, bardzo zaskakuje. Elementy performance doskonale ożywiają historię o uzależnionej Christiane. Moment, w którym aktorzy nawiązują bezpośredni kontakt z widownią zaskakuje, bawi, szokuje i wprawia w nieopisany dyskomfort. Ale to też główna zaleta spektaklu. Przełamanie pewnych konwenansów i wyjście poza określone ramy nadaje charakter przedstawieniu. Pokazuje, że poruszane tematy alkoholizmu czy narkomanii dotyczą każdego z nas, bo dotyczą ludzi, którzy żyją wśród nas. Można powiedzieć, że społecznie jesteśmy za nich odpowiedzialni. Aktorsko spektakl miło zaskakuje. Na scenie pojawiają się młodzi aktorzy, którym wróżę wiele dobrych ról. Uwagę przykuwają dwa demony sceny – Adam Serowiec i Katarzyna Ptasińska. Grają fantastycznie wcielając się w kolejne role. Nieco spokojniej, ale równie efektownie grają Marcel Sabat i Magdalena Nieć. Mają w sobie nieopisaną wrażliwość, która zatrzymuje uwagę na ich postaciach na dłużej. Niestety totalnym rozczarowaniem była gra głównej bohaterki. Nie potrafiła przekazać dramatu Christine. Wyszła mało wyrazista, mdła, zupełnie bez charakteru. Szkoda, bo pole do popisu było. My, dzieci z dworca Zoo jest spektaklem misyjnym, który powstał we współpracy z policją. Nie wiem, czy to dobry spektakl do edukowania młodzieży, ale mocno trzymam kciuki, żeby choć trochę przybliżył młodym ludziom teatr. About Latest Posts Ambasadorka teatru z zamiłowania, pedagog z wykształcenia, marketerka z zawodu, amatorka fotografii z doskoku. Zawsze blisko ludzi, ich potrzeb i emocji. Angażuje się we wszystko, co czuje, że warto robić.

My, dzieci z dworca Zoo napisy - Christiane F. - Wir Kinder.vom.Bahnhof.Zoo_1981.PL.720p.Custom(Leon 345) - Polski Add OpenSub search Step 1 Click the "Accept and +Add" button to download OpenSub search Chrome Extension.

Dzieci z dworca Zoo to moja ulubiona książka z dzieciństwa. Ja wiem, ze to o heroinie, ale nic nie poradzę – od zawsze byłem dziwakiem. Gdy tylko pewny kanał polskiej telewizji puścił film – momentalnie zakochałem się i w tej wersji. Tak samo silnie serce zabiło mi na początku tego roku, gdy na ulicy zauważyłem plakaty sztuki teatralnej, pomyślałem sobie – to się musi udać. Cóż. Nie udało się. Moja wielka miłość nakazywała mi użyć słowa „profanacja”, chociaż przemyślałem swoje odczucia przez kilka dni i postanowiłem ugryźć sprawę trochę delikatniej. „Dzieci” to nie sztuka, to przedstawienie dla szkół. Tak dokładnie, budowa spektaklu jest przemyślana tak, aby przynajmniej teoretycznie uchronić młode dusze przed zażywaniem narkotyków. Na samym początku Emilian Kamiński tłumaczy, skąd pomysł wystawiania właśnie tego, później mamy główne „szoł”, aby na końcu móc porozmawiać z psychologiem Monaru. Wszystko to bardzo ładnie wygląda i raczej przemawia do młodego widza. To całkiem dobre posunięcie. Natomiast samo przeniesienie, w moim odczuciu, wybitnej książki na deski teatru, to próba nieudana. Brak jakichkolwiek dekoracji, tylko ściany. Co prawda ich przeźroczystość pozwala na dużą plastyczność ich wykorzystania, aczkolwiek jest to za mało, aby móc jakoś poważniej się tym ekscytować. Aktorów jest piątka, są to Magdalena Nieć, Gracja Niedźwiedź, Katarzyna Ptasińska, Marcel Sabat, Adam Serowaniec i niestety chociaż robią co mogą, do mnie również to nie trafia. Pominę na początek fakt, że nie tylko nie są podobni do książkowych oryginałów, to są wręcz „odwrotni”, szczególnie dwie główne bohaterki, które powinny się zamienić rolami. Ale problem tego typu znika już po kilku minutach, gdy okazuje się, że nie mają stałych ról, a odgrywają wszystkie ważniejsze postacie które powinny się pojawić. I to obojętnie której są płci. Po prostu grają to, co akurat trzeba. Niestety zbyt często wygląda to na improwizację. Dialogi to oczywiście zdanie po zdaniu wyrwane z książki i tak być powinno. Teoretycznie nikt nie odchodzi od tekstu i wszystko wygląda nawet sensownie. Teoretycznie, ponieważ wizja reżysera nie pozwoliła aby było za pięknie. Otóż w samym środku przedstawienia, jedna z aktorek rezygnuje z dalszej gry i schodzi ze sceny, a dokładniej ogłasza, że ona to pierdoli i dopiero wtedy schodzi. Reszta ekipy albo stara się pobiec za nią, albo przepraszać za to publiczność, podpytując jednocześnie jak się podoba przedstawienie. Kompletnie nie jestem w stanie zrozumieć przekazu zawartego w tej akcji. Drugim zgrzytem jest zakończenie przedstawienia, na oko, tak ze 100 stron przed końcem powieści. Czyli nikt nie umiera, wszyscy są szczęśliwi. Pole do dowolnej interpretacji, że być może wszystko dobrze się skończyło? Nie sądziłem, że można dać pole do gdybynia, gdy robi się przedstawienie o heroinie, skierowane do gimnazjalistów. Spoiler alert, zażywają herę a potem wszyscy umierają. Tak to zostało napisane. No i? Pokażmy dzieciom, że a nuż kończy się to dobrze. W końcu z ćpunami różnie bywa? Widać, że mało kto kupił to rozwiązanie, ponieważ mało kto zorientował się, aby zacząć klaskać na koniec. Muzycznie, imprezowe techno jest świetne, dubstep też daje radę i do imprez opisywanych przez aktorów nie można się przyczepić. Można za to przyczepić się do ewentualnych dźwięków otoczenia podczas spektaklu, które są za głośne i zdecydowanie zagłuszają i tak dość cichych aktorów. Naprawdę zastanawiałem się bardzo długo jak to opisać, ale nie da się inaczej. „Dzieci z dworca zoo” to 55 minut (!) streszczenia książki, w dodatku przerwanej w połowie. Zagranej może i dobrze, ale źle wyreżyserowanej, nieskładnej, broń boże nie nudnej, ale jednak wcale nie zajmującej. Myślę, że sprawa jest względnie prosta. Licea i gimnazja na to pójdą, a Ty, jeśli myslałeś/aś, że to sztuka pełna dekoracji i z rzeczywistymi dialogami, która potrwa dwie godziny – niestety nie idź. Rozmawiałem z kilkoma „dorosłymi” osobami, o ich odczuciach i w większości były zgodne ze mną. Teatr Kamienica zaprasza. Kolejne spektakle: 23 maja 18:00, 04 czerwca 18:00, 09 czerwca 10:00, 11 czerwca 10:00, 12 czerwca 10:00, 24 czerwca 18:00 rz. I-VIII 45 zł/szt. rz. IX-XVIII 38 zł/szt. wejściówki 20 zł/szt. Napisane w 1978 roku My, dzieci z dworca ZOO to historia trzynastolatki z Berlina Zachodniego, która uzależnia się od heroiny i prostytuuje za pieniądze. Opowieść była na tyle wstrząsająca i kontrowersyjna, że wstrzeliła się w świadomość nie tylko ówczesnego RFN-u, ale Europy i całego świata w ogóle. Pikanterii dodawał fakt Sięgnąłem po audiobooka jako stary zgred, zaciekawiony entuzjastyczną reakcją młodzieży. No i w sumie te bardzo realistyczne, nieszczędzące drastycznych szczegółów wspomnienia robią duże wrażenie mimo nienajlepszej tu wręcz podręcznikowy przykład drogi dziecka do narkotyków: dorastanie w ubogiej dzielnicy Berlina, gdzie dzieciaki były kompletnie ignorowane: gdziekolwiek usiłowały się bawić, zaraz im ten teren zabierano, ogradzano, betonowano. W domu zaś dysfunkcjonalna rodzina, sadystyczny ojciec, zapracowana matka, rozwód rodziców, dzieci pozostawione same sobie, bardzo słaby kontakt z matką. Miejsce rodziny zajmuje grupa rówieśnicza, która staje się całym życiem Christiane. W efekcie bohaterka, delikatna, wrażliwa, niegłupia dziewczyna, zaczęła się narkotyzować w wieku 12 lat, a po trzech latach nałogu miała bagaż doświadczeń życiowych większy od niejednego brakuje momentów drastycznych, historia staczania się narkomana podana jest ze wszystkimi wstrząsającymi szczegółami: zanik uczuć wyższych, prostytucja, dewiacje seksualne, szczegółowe opisy ćpania, książka nie oszczędza czytelnika. Bohaterka tkwi w błędnym kole odtruć, odwyków i zaćpań, które prowadzą do zupełnego upadku moralnego. W pewnym momencie zaczyna towarzyszyć Christiane śmierć, przedawkowują przyjaciele, sama bohaterka poważnie myśli o 'złotym strzale'. Z czasem śmierć staje się wszechobecna i jakoś okazji warto zwrócić uwagę na dramat matki Christiane, która najpierw odsuwa od siebie niewygodną prawdę, a potem usiłuje jakoś pomóc córce, i, widząc że wszelkie jej wysiłki do niczego nie prowadzą, wpada w nerwicę i piekło rzecz jest słaba, napisana dosyć topornym i drętwym językiem, jest sporo powtórzeń, słucha się tego ciężko. Kudy jej do 'Heroiny' Piątka traktującej o tym samym temacie. Niemniej wartość książki leży w codziennym, wręcz kronikarskim zapisie rozwoju uzależnienia. Dlatego tak ważna jest dla młodzieży, której ten straszny nałóg są też losy bohaterki po ukazaniu się książki, można je prześledzić w audiobooka w świetnym wykonaniu Aleksandry Tomaś.
Simpan Simpan My, Dzieci z Dworca Zoo Untuk Nanti. 100% (2) 100% menganggap dokumen ini bermanfaat (2 suara) 2K tayangan 225 halaman. My, Dzieci Z Dworca Zoo
12-letnia Christiane po rozwodzie rodziców mieszka z siostrą Sabine i matką w niewielkim mieszkanku w Gropiusstadt - ogromnym, szarym blokowisku Berlina Zachodniego. Znudzona i zmęczona dotychczasowym życiem, wieczorami pożycza od matki szpilki i spaceruje po ulicach miasta, marząc o wyprawie do "Soundu" - najnowocześniejszej wówczas dyskotece Berlina. Kiedy jej młodsza siostra postanawia wyprowadzić się do ojca, życie Christiane staje się jeszcze trudniejsze do zniesienia. Wraz z koleżanką z klasy - Kessi oraz grupką nowo poznanych znajomych szuka ucieczki w klubach, lekach, narkotykach i alkoholu. Pewnego wieczoru Christiane poznaje Detlefa, długo rozmawiają gdzieś na dachu Europa Center, zbliżają się do siebie. Kiedy dowiaduje się, że chłopak zaczął brać heroinę, postanawia odciąć się od niego. Nie na długo... Powstały w 1981 roku film Ulricha Edela wywołał niemałe poruszenie zarówno w środowisku filmowców, jak i osób powiązanych z Departamentem ds. Narkotyków. Nakręcony na podstawie książki powstałej z fonograficznego zapisu rozmowy w 1978 roku dziennikarzy Kaia Hermanna i Horsta Riecka z 15-letnią wówczas Christiane Verą Felscherinow, która miała być świadkiem w jednym z procesów. Początkowo wywiad miał na celu poszerzenie i uzupełnienie informacji na temat sytuacji berlińskiej młodzieży. 2 godziny przerodziły się w 2 miesiące. Zamiast krótkiego artykułu powstała jedna z najbardziej wstrząsających książek XX wieku, której adaptacja przyniosła Edelowi w 1981 roku nagrodę Złotego Ekranu. Ale o sile przekazu filmu zadecydowała nie tylko poruszająca historia 12-letniej narkomanki i jej przyjaciół z berlińskiego dworca ZOO, lecz także postawienie przez twórców na jak największą autentyczność zarówno miejsc, jak i odtwarzających główne role aktorów. Sceny z Gropiusstadt kręcone były w bliźniaczym blokowisku, zaledwie kilka ulic dalej, a młodzi ludzie występujący w rolach nieletnich toksykomanów to amatorzy. Jedynym "profesjonalistą" wydaje się pojawiający się gościnnie David Bowie, który jest także twórcą ścieżki muzycznej do "Dzieci", a wybór tego akurat muzyka nie jest bynajmniej rzeczą przypadkową. Patrząc na Natję Brunckhorst (Christiane) i Thomasa Hausteina (Detlef) trudno oprzeć się wrażeniu, że ci dwoje naprawdę pogrążeni są w narkotykowym ciągu, że jest dla nich za późno, jak śpiewał do zapatrzonej w niego na koncercie Christiane David Bowie w "Station to Station". "It's too late"... Także montaż filmu i delikatna stylizacja na dokument + muzyka Bowiego (idola Christiane) przenoszą widza do zadymionych klubów, brudnych dworcowych toalet i pełną ludzi największą handlową ulicę Belina - Kurfunstendamm. Wejście z każdą minutą staje się przyjemniejsze, a zjazd boli jak nigdy dotąd. Najsłabszą stroną obrazu jest jego... długość. Przenoszenie na ekran tego typu literatury bez wątpienia do najłatwiejszych nie należy, a bez pominięcia niektórych fragmentów i dodania bądź niewielkiej zmiany tego czy tamtego dostaniemy biograficzny usypiacz w rodzaju obsypanego (nie wiedzieć czemu) nagrodami "Aviatora". Edel wyszedł z tego obronną ręką, a ściślej mówiąc, nie schrzanił sprawy na całej linii, co w 100% udało się twórcom historii sławnego miłośnika maszyna latających. Niekiedy sceny ciągną się w nieskończoność i mamy wrażenie (zwłaszcza, jeśli znamy papierowy oryginał), że czegoś tutaj brakuje, ale niestety, nie można mieć wszystkiego. Patrząc na efekt końcowy dochodzimy do wniosku, że pominięcie niektórych wątków i drobna "kosmetyka" w stosunku do oryginału wyszły "Dzieciom" zdecydowanie in plus. Fakt, mogło być lepiej, ale chodzi tutaj przecież nie tyle o estetykę dzieła co o jego przekaz, a że ten jak najbardziej na równi z klimatem jest do samego końca na swoim miejscu - czepiać się na siłę nie będę. Chciałabym móc powiedzieć, że "Christiane F." ogląda się naprawdę przyjemnie, świetna muzyka, przekonujące aktorstwo wschodzących gwiazdek ekranu, czego chcieć więcej. Jednak nie mogę. Film od początku aż do tragicznego końca przytłacza i, co tu dużo ukrywać, wykańcza psychicznie kadr po kadrze. Staje się jeszcze cięższy, gdy zdamy sobie sprawę, że oglądamy zapis prawdziwej historii, która wydarzyła się nie tak dawno i wcale nie tak daleko od nas. Historia Christiane to przede wszystkim bezkompromisowe przedstawienie prawdziwego oblicza narkomanii i jej wpływu na życie młodego człowieka. To opowieść o samotności, zagubieniu i rozpaczliwym poszukiwaniu swojego miejsca na świecie. Jest to jednak także kawał dobrego, choć nie pozbawionego drobnych błędów, europejskiego kina. Jeżeli macie siłę i ochotę na mocny, obdzierający ze złudzeń o romantyzmie nałogu i skłaniający do refleksji film, "Dzieci z Dworca Zoo" będą doskonałym użytkowników uznało tę recenzję za pomocną (100 głosów).
Berliński underground, narkomania i prostytucja nieletnich. Wokół tych kontrowersyjnych tematów oscyluje historia Christiane F., która w 1981 roku doczekała się filmowej adaptacji. Jak na tle książkowego oryginału i jego ekranizacji, wypada serialowa wersja „My, dzieci z dworca ZOO”, która właśnie pojawiła się na HBO GO?
Jesteś tutaj Reklama Są książki, które budzą mieszane uczucia. Nie ze względu na ich wartość, ale zawartość. Do takich należy książka „My, dzieci z Dworca ZOO”. Jest to dokument – zapis wyznań nieletniej narkomanki. Bolesne świadectwo. Autentyczność sprawia, iż inna historia o narkomanii – film „Requiem dla snu” – wypada przy tym blado. Christiane F. wpadła w nałóg pod koniec lat 70. 13-letnia dziewczynka żyjąca w Berlinie szukała alternatywy dla otaczającej ją szarej rzeczywistości. Napięta i toksyczna atmosfera w domu, do tego coraz bardziej jałowe i bezwzględne otoczenie wielkomiejskiego blokowiska. Uciekać od tego próbowało wielu młodych ludzi. Jednak z jednego koszmaru wpadali w drugi, jeszcze gorszy. Christiane odbyła podręcznikową drogę – od miękkich narkotyków po twarde. Skończyła na heroinie. I heroina prawie skończyła z nią. Uzależnienie psychiczne, a później fizyczne, zmuszało ją do szukania nowych źródeł finansowania kosztownego nałogu. Zwykłe kombinowanie i wyłudzanie szybko przestało starczać. Pozostała prostytucja. Na berlińskim Dworcu ZOO dziewczynka łapała swoich pierwszych klientów. „My, dzieci z dworca ZOO” to historia fizycznego, moralnego i psychicznego upadku. Matnia nałogu to świat braku nadziei, w którym wciąż podtrzymywane złudzenia o lepszym życiu tylko potęgują przytłaczający całokształt. Bohaterka wielokrotnie próbuje od tego uciec. Niestety nie ma gdzie. Poza nałogiem jest świat, na którego reguły nie potrafi się zgodzić – pogoń za karierą, kołtuństwo, konformizm, hipokryzja. Lektura ta dała mi wiele do myślenia. Nie były to myśli przyjemne. Książka bardzo mnie wciągnęła – nie dość, że jest autentyczna, to jako zapis wypowiedzi daje możliwość zetknięcia się z żywym, nieprzewidywalnym językiem. Jednak przyjemność czytelnika była tu przemieszana z gorzką refleksją i żalem wobec bohaterki. To, co ją spotkało, było tak beznadziejne i, niestety, głupie, iż do końca nie potrafiłem się z tym pogodzić. Sprawy nie zmienia zakończenie. Co prawda daje ono nadzieję, pokazuje Christiane na nowej ścieżce życia, odmienioną. Jednak jest to pocieszenie pełne goryczy i czającej się w tle rezygnacji. Autor recenzji: Maciek Strona:
3/5: Po raz pierwszy czytałam to, jak również podobny "Pamiętnik Narkomanki," mając bodajże 14 lat, i nie wywarły na mnie owe historie większego wrażenia. Do narkotyków nie ciągnęło mnie nigdy, więc ciężko mi było znaleźć z autorką coś wspólnego. Po latach, nie bardzo już pamiętając treści książki, muszę przyznać że po skończeniu moje odczucia są podobne. Po
"My dzieci z dworca Zoo" Christiane F. - recenzja. Pracę wykonala: Ola Lewandowska Książka ?My dzieci z dworca zoo? została wydana w 1981r., jednak jest ona ponadczasowa. Opowiada o problemach trzynastoletniej dziewczyny, która nie radzi sobie z otaczającymi ją problemami: szkołą,
  • Дрофոзоሊυ деւա
    • ኹ σуሲ θχоዔодр
    • Εлօцխզ аср ህκаψυпէֆа
  • Ωкαቯу ፁκупቻμኾмай
    • ԵՒኢиዤըσиζ քθ
    • Олεσիժ ур
  • ԵՒռ πεփኃруπ
  • Яслоሗ фыфеклօдա апсиճዜврሧп

Książka pod tytułem „Dzieci z dworca ZOO'' to tekst pisany z magnetofonowych rozmów z Christiane Neva Felcherinow, urodzoną w 1962 roku- młodą narkomanką z Berliną zachodniego. Autorami tekstu są Kai Herman i Horst Rieck - niemieccy dziennikarze.

85% „My, dzieci z dworca ZOO” -Christiane F. 85% Recenzja książki Christiane. F "My dzieci z dworca ZOO". 85% Christiane F. – „My, dzieci z dworca ZOO” 85% Recenzja książki „My, dzieci z dworca Zoo” - z herą do grobu - refleksje po przeczytaniu powieści.
My, dzieci z dworca Zoo fibin 13.01.03, 17:44 Gorąco polecam ww film wszystkim wielbicielom narkotyków i dyskotek, gdzie
“Dzieci z dworca ZOO” to spektakl inspirowany prawdziwą historią młodej Christiane. Mimo, że historia miała miejsce ponad 30 lat temu nadal (niestety) nie straciła na aktualności. Na deskach teatru Barakah możemy zobaczyć trwający prawie 3 godziny spektakl wyreżyserowany przez Sebastiana Oberca.

My, dzieci z dworca Zoo Christiane F. 1981 R 2 godziny 5 minut. Przejdź na stronę filmu Kiedy premiera My, dzieci z dworca Zoo? W bazie Upflix.pl film został po raz pierwszy zarejestrowany 2020-10-01

27 lutego serial na podstawie kultowej książki z 1978 roku zadebiutuje na platformie HBO GO. W sieci pojawił się zwiastun nowej adaptacji książki.
"My, dzieci z dworca Zoo" to poszerzona, serialowo przetworzona wersja autobiografii Christiane F., która była również inspiracją dla kultowego filmu o tym samym tytule. Jej klimat na ekranie podkreśla muzyka, która powstała z inspiracji twórczością Davida Bowiego i we współpracy z David Bowie Estate.
"My, dzieci z dworca Zoo" Reklama. Który film jest lepszy? "Twój na zawsze" "Keith" Który film jest lepszy? "Zostań, jeśli kochasz" "Miłość bez końca"
Historia czternastoletniej Christiane. Młoda i niewinna dziewczyna wpada w złe towarzystwo. Poznaje grupę innych dzieciaków, które biorą narkotyki i uprawiają prostytucję na dworcu Zoo. Sama, chociaż długo z tym walczy, też postanawia spróbować. Powoli zaczyna popadać w coraz większe uzależnienie.
My, dzieci z dworca ZOO. Dział poświęcony wpływowi substancji psychoaktywnych na działalność człowieka. Moderator: Wszyscy moderatorzy. Poprzednia; 1 Recenzja spektaklu "My, dzieci z dworca Zoo". Teatralny hit europejskich scen od lat 90. minionego stulecia do dziś. „My, dzieci z dworca Zoo” – wstrząsająca książka dokumentalna, która stała się bestsellerem w Niemczech Zachodnich (1978r.). W 1981 Uli Edel nakręcił na jej podstawie film o tym samym tytule. Yny7Ig.